Regionalne Wielkanocne specjały

przez Balladine

Czas, który poprzedza huczne świętowanie to czterdziestodniowy post. Zatem nie ma co się dziwić, że po odmawianiu sobie wszelkich smakołyków w Święta staramy się nadrobić zaległości. W dawnych czasach, na Kujawach i Pomorzu, świętowanie Wielkanocy rozpoczynało się od organizacji symbolicznego pogrzebu żuru i śledzia. W związku z tym, że od Środy Popielcowej przez kolejne 40 dni był one głównym elementem menu, w Wielki Piątek lub Wielką Sobotę z nieukrywaną radością resztki tych potraw zwyczajnie zakopywano na skraju wiosek. W świątecznym okresie były za to przygotowywane dania oparte głównie na mięsie oraz wędlinie.

Świąteczny chłodnik i galareta

W dawnych czasech podczas Wielkanocy obowiązywała zasada, że nie powinno się ani gotować, ani krzątać po kuchni – czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie to dzisiaj? Chyba nie bardzo. Przecież współcześnie tuż przez samymi Świętami w sklepach każdy tłumnie robi zakupy, a potem zaszywa się w domu, biorąc urlop, aby móc gotować i piec. Kiedyś jedzenie przygotowywano odpowiednio wcześniej, by w niedzielę jedynie je odgrzać lub nawet móc jeść na zimno. Dlatego dla Wielkanocy charakterystyczne były… chłodniki.

Najpopularniejsza jest zupa zwana chrzanówką lub korzonówką. Bazą zupy są wędliny i mięso z wielkanocnego koszyczka, a także ugotowane na twardo jajka oraz warzywa. Wszystkie składniki były wrzucane do garnka wraz z serwatką. Do całości należało zetrzeć dużą porcję chrzanu. Po ugotowaniu wszystkich składników zupa była podawna z chlebem. Region, w którym jest serwowana to Małopolska, różne jej odmiany znają także Górale. Pozostając w temacie górskim, mianowicie na Podkarpaciu jedzono galaretę z wieprzowych nóżek, która skrapiana była octem, a następnie pieprzem. Ta potrawa zwana jest studzieniną. Wracając jeszcze do Małopolski i włączając też Śląsk, wszelkie przepisy związane z wypiekami odnosiły się do ciast drożdżowych. Tzw. buchty, czyli drożdżowe bułeczki były podawane na słodko.

Wielkanoc dziś

Nie ma co ukrywać, że Wielkanoc na wsi wygląda zupełnie inaczej niż w mieście. Chociaż czasy jak wiadomo zmieniają się i wszelkie dawne zwyczaje już też nie zawsze są celebrowane. W miastach niestety mamy coraz mniej czasu na świąteczne przygotowania, kto ma rodzinę na wsi, najczęściej do niej wyjeżdża w gościnę. Jednak bez wątpienia przedświątecznej kuchennej gorączki nie da się uniknąć, bo nawet wyjeżdżając w rodzinne strony za chwilę ktoś nas zagoni do gotowania i pieczenia. Chcecie zaskoczyć potrawą, której do tej pory nie było na Waszym stole? Możecie przygotować jagnięcinę ze śliwkami rodem z Podhala albo pieczoną cielęcinę z czosnkiem. Z jajek również można wyczarować cud, prócz tradycyjnie faszerowanych jest okazja, aby przyrządzić z nich pieczeń, tartę albo… drożdżówki z jajkami!

Bez względu na bieganinę, czas spędzony w kuchni oraz na zakupach pamiętajcie przede wszystkim o tym, że Wielkanoc to radość ze wspólnego świętowania w rodzinnym gronie. Także czas odpoczynku, refleksji i zadumy oraz dbania o zdrowie, aby po odejściu od wielkanocnego stołu nie trzeba było wymieniać od razu całej garderoby, z powodu przybycia kilku kilogramów. Wszystkiego dobrego i wiosennego na Święta! Bawcie się dobrze.

Zostaw komentarz