Kobiety zwracają uwagę

przez Balladine

Media bombardują liczbami po sobotnim „Marszu Kobiet”. Ten miał odbyć się w ponad 600 miejscowościach na całym świecie, po kilkaset tysięcy kobiet wyszło na ulice m.in. w Los Angeles, Nowym Jorku i Waszyngtonie, w sumie w marszu miało wziąć udział nawet 2 mln osób. Skąd taki zryw?

Mocny sygnał

Amerykański „Marsz Kobiet” od „Czarnego Protestu” nie różnił się zasadniczo. Obie manifestacje były skierowane przeciw potencjalnemu zagrożeniu dla praw kobiet. Obie były prewencyjne. Różnica leży w odczytywaniu zagrożeń. W Polsce regulacja ograniczająca prawa kobiet zyskała postać projektu ustawy, który trafił do Sejmu. W Ameryce, wystarczył pogardliwy stosunek do kobiet, jaki wyrażał podczas kampanii wyborczej Donald Trump, zaprzysiężony w piątek na prezydenta USA.

W oficjalnym manifeście „Marszu kobiet” można było przeczytać: „Nowemu gabinetowi w pierwszym dniu jego urzędowania, ale i całemu światu wysyłamy mocny sygnał, że prawa kobiet są prawami człowieka”. Można więc przypuszczać, że amerykański protest służył nie tylko podniesieniu świadomości na temat praw kobiet, ale też po prostu zwróceniem uwagi na kobiety, i na to, że są znaczącą siłą – jeśli nie polityczną, to przynajmniej społeczną.  

Czy protesty kobiet coś zmieniają? W Polsce – tak. „Czarny Protest” osiągnął sukces, skłonił polityków do większej wstrzemięźliwości wobec projektów uderzających w prawa człowieka przysługujące kobietom. W USA – niekoniecznie. Wydaje się, że jeśli miał komuś pomóc, to samym kobietom, którym dał nadzieję, że jeśli politycy targną się na ich prawa, usłyszą głośny sprzeciw.

ikona

Jakie prawa?

Prawa kobiet to m.in. wolność od wszelkich form przemocy, to prawo do decydowania o sobie i o swoim ciele, prawo do równego traktowania i równych płac kobiet i mężczyzn, prawo do edukacji, prawo do swobodnego i odpowiedzialnego decydowania ile, kiedy i w jakich odstępach czasu kobieta chce mieć dzieci, prawo do możliwie najlepszego zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego, prawo do wyboru partnerki lub partnera, a także czynne i bierne prawo wyborcze.

W każdym kraju prawa kobiet stoją na nieco innym poziomie. Co już samo w sobie jest dyskryminujące. Na przykład w Iranie kobiety, których strój nie jest tradycyjny, oblewane są kwasem, w Mali praktykuje się kontrolę seksualności kobiet poprzez obrzezanie, w Syrii kobiety nie mają prawa do rozwodu, w Czadzie tylko 2 na 10 kobiet potrafi czytać, w parlamencie Jemenu nie ma ani jednej kobiety.

Z drugiej strony szali mamy państwa, które są liderami w dziedzinie praw kobiet. W Niemczech i Finlandii płatny urlop macierzyński przysługuje także kobietom pracującym w domu (tzw. paniom domu), w Szwecji niemal połowa parlamentarzystów to kobiety, aborcja na życzenie w pierwszym trymestrze ciąży możliwa jest choćby w Szwajcarii czy Czechach.

Czy Polska wyróżnia się w którejkolwiek z dziedzin praw kobiet? Badania Eurostatu z 2012 roku i Instytutu Badań Strukturalnych z 2015 roku wskazują, że płace mężczyzn i kobiet różnią się u nas tylko o około 10%, co w porównaniu do ponad 20% w Austrii i Niemczech jest świetnym wynikiem.

Zdjęcia: Reuters/Joshua Lott  oraz Mario Tama/Getty Images

Zostaw komentarz